Boguszów-Gorce: Naciągają na drogie gazówki

- 78-latek zaalarmował policję, że panowie podający się za pracowników gazowni proponowali mu wymianę rzekomo uszkodzonej kuchenki gazowej - mówi Magdalena Korościk, oficer prasowy z wałbrzyskiej Komendy Miejskiej Policji.
Doniesienia o działaniu firm podających się za ekspertów z gazowni pojawiają się w na terenie całej Polski, jednak w okolicach Wałbrzycha wcześniej nie zgłaszano takich przypadków. Panowie odwiedzają seniorów, najczęściej tych mieszkających samotnie i badają szczelność przewodów gazowych przy kuchenkach gazowych oraz same kuchenki.
Po stwierdzeniu, że gaz się ulatnia, i że kuchenkę trzeba koniecznie wymienić proponowali zakup nowej, po „okazyjnej” cenie. - Firma działa legalnie i specjalizuje się w sprzedaży kuchni gazowych, jednak stosowane przez nią metody budzą wątpliwości - dodaje Korościk.
Przerażeni ulatniającym się gazem emeryci podpisywali umowy kredytowe na wymianę sprzętu i zgadzali się na zawyżone ceny.

Co zrobić w przypadku, gdy nasi znajomi lub rodzice padli ofiarą „pracowników gazowni”? Jeśli nie wykazano takiej przezorności jak boguszowianin, mogą przez 10 dni od podpisania umowy od niej odstąpić. Takie prawo przysługuje konsumentom, którzy podpisali umowę poza siedzibą firmy.

W regionie wałbrzyskim oszuści najczęściej podszywają się pod krewnych ludzi starszych i samotnych. Klasycznym przykładem jest wyłudzenie „na wnuczka”. Nie brak też osób podających się za pracowników elektrowni, NFZ i ZUS. Zwykle nawiązanie rozmowy jest wstępem do przeszukania mieszkania ofiary i kradzieży.
Za kradzież grozi nawet 5 lat więzienia, a nakłanianie do niekorzystnego rozporządzania mieniem do 8 lat.