- Z moich informacji wynika, że burmistrz na sesji rady miasta poinformował, że od 1 lutego, z powodu koniecznych oszczędności, wprowadza się w nocy przerwy w oświetleniu dróg i ulic na terenie całej gminy, z wyłączeniem placu Niepodległości - wyjaśnia Dariusz Szmulik. Przekonuje, że to nie jest złośliwość z jego strony. - Chcę po prostu spokojnie żyć - tłumaczy. Uważa, że oszczędności można robić na czym innym, a nie na bezpieczeństwie, zaś decyzja burmistrza narusza jego prawo do tego, aby on i jego rodzina czuli się bezpiecznie.Szmulik podkreśla, że ma upoważnienie do reprezentowania jeszcze kilku osób, które myślą podobnie.
- Przez panujące w mieście egipskie ciemności, złodzieje czują się jak ryby w wodzie. Sam to odczułem, kiedy na początku kwietnia włamano się do mojego garażu i skradziono stamtąd narzędzia o łącznej wartości 4,5 tys. zł - mówi mieszkaniec Mieroszowa. Jego sąsiadka Agnieszka Mętel dodaje, że sporo ludzi z Mieroszowa pracuje w Czechach czy wałbrzyskiej strefie ekonomicznej i wracają z pracy bardzo późno. - Oni i uczniowie wychodzą też z domów bardzo wcześnie, także po ciemku. W ciemnościach łatwo o wypadek - mówi kobieta.
Ona i Dariusz Szmulik są zbulwersowani, bo nie wszędzie w nocy jest ciemno. - Latarnie świecą się nie tylko na placu Niepodległości, ale także na ulicach: Żeromskiego, Ogrodowej i Podgórze. Tam mieszka mieroszowski establishment - mówi Szmulik. - Czyżby pozostali mieszkańcy byli obywatelami drugiej kategorii? - pyta.
Burmistrz Miroszowa Andrzej Laszkiewicz twierdzi, że zarzut jest bezpodstawny. - Te ulice i plac Niepodległości są po prostu na jednym obwodzie elektrycznym. Ich odłączenie kosztowałoby 150 tys. zł. Co to byłyby za oszczędności, gdybyśmy tyle wydali? - wyjaśnia.
Dodaje, że wyłączenia prądu w nocy są konieczne, bo gmina musi oszczędzać, aby - zgodnie z nową ustawą - ich bieżące wydatki bilansowały się z dochodami. - Oszczędzamy na wszystkim, nie tylko na prądzie. Ale muszę powiedzieć, że gdybyśmy nie wyłączali tych latarni, pieniędzy na oświetlenie miasta starczyłoby nam do września - dodaje burmistrz.
Dariusz Szmulik twierdzi, że problem można rozwiązać inaczej. - Może dałoby się zrobić tak, żeby świeciła się co druga latarnia, ale wszędzie. Zgłoszę ten pomysł na najbliższej sesji - zapowiada mieroszowianin.
Niektóre samorządy, aby oszczędzić na oświetleniu, wprowadziły możliwość uruchamiania światła przez... SMS.
Latarnie w danym miejscu są włączane, kiedy ktoś (nawet mieszkaniec) wyśle esemesa z komórki. Tak działa oświetlenie m.in. na boiskach przy szkole w Bytomiu Odrzańskim. Stale świeci tylko jedna latarnia, by obiekt był choć w części oświetlony. Jeżeli ktoś chce, by paliły się wszystkie lampy, wysyła esemesa (uruchamia on światło na godzinę).
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?