Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki skarżą się na bardzo niskie zarobki. Czy zabraknie ich w szpitalach?

Agata Grzelińska
Fot: Adam Wojnar/zdjęcie ilustracyjne
Pracują po 300 godzin w miesiącu, bo chcą więcej zarobić. Ale to niejedyny powód. - Zapełniamy dziury kadrowe - mówią pielęgniarki.

Na Dolnym Śląsku - tak jak w całej Polsce - dramatycznie brakuje pielęgniarek. Ten stan trwa od lat, ale jak mówią przedstawicielki pielęgniarskich związków zawodowych, katastrofa, czyli stan, gdy w szpitalach przy łóżkach pacjentów zabraknie ich opieki, zbliża się wielkimi krokami.

Czarne prognozy dobitnie potwierdzają liczby. Na Dolnym Śląsku pracuje obecnie ok. 20 tysięcy pielęgniarek i położnych. Ich średnia wieku to 48 lat. W ciągu najbliższych 10 lat ubędzie aż 6 tysięcy osób pracujących w tym zawodzie. A młodych nie przybywa.

- Jest luka pokoleniowa. Co roku w naszym województwie studia pielęgniarskie kończy średnio 90 osób, ale pracę podejmuje jedynie 30-40. Reszta wyjeżdża za granicę - mówi Urszula Olechowska, pielęgniarka, przewodnicząca Dolnośląskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych we Wrocławiu.

Dlaczego jest tak małe zainteresowanie pracą w zawodzie pielęgniarki? Głównie z powodu niskich zarobków. Średnia pensja pielęgniarki wynosi od 2000 do 2400 zł netto, ale w niektórych szpitalach powiatowych nawet 1500 zł netto.

Zobacz też: Wrocław: W szpitalach brakuje łóżek, a będzie ich jeszcze mniej. Lekarze ostrzegają przed epidemią

- Tyle zarabiają kobiety po studiach i nierzadko jeszcze po 2-letniej specjalizacji - przypomina Olechowska. - Jeśli dodamy do tego niski prestiż, wielką odpowiedzialność, stres, wysiłek fizyczny, narażenie na działanie szkodliwych czynników, jak bakterie, wirusy, środki chemiczne, pracę na zmiany, to nietrudno zrozumieć, dlaczego dla młodych to mało atrakcyjny zawód.

48 lat - to średnia wieku pielęgniarek pracujących na Dolnym Śląsku. Młodych nie przybywa

Małgorzata Siwoń, pielęgniarka w Regionalnym Centrum Zdrowia w Lubinie i przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w tym mieście, obawia się, że za 2-3 lata zabraknie tam pielęgniarek na dyżurach.

- Dziś pracujemy na granicy bezpieczeństwa, bo jest nas tak mało - mówi Siwoń. I dodaje, że szefowie szpitali preferują zatrudnianie pielęgniarek na umowy zlecenia, a nie na etat. Dyrektorzy szpitali nie mówią oficjalnie, ile pielęgniarek brakuje w ich szpitalach. Dlatego jednym z postulatów, jakie sformułowały sygnatariuszki Dolnośląskiego Porozumienia na rzecz Pielęgniarek i Położnych we Wrocławiu, jest opracowanie rzetelnego zapotrzebowania na opiekę pielęgniarską i położniczą. Wystosowały też list otwarty do premier Ewy Kopacz, w którym domagają się zmian systemowych.

Krystyna Barcik, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, na razie nie narzeka na brak pielęgniarek, ale to nie znaczy, że nie ma się, czym martwić. - Jeśli chcielibyśmy spełnić ministerialne normy, musielibyśmy zwolnić część pielęgniarek, ale tego nie robimy #- mówi Barcik. - Dlatego, że nasze pielęgniarki mają średnio 45 lat i często chorują, ulegają urazom kręgosłupa. Za kilka lat, tak jak wszędzie, u nas też będzie problem.

W legnickim szpitalu pielęgniarki właśnie weszły w spór zbiorowy z dyrekcją. Chcą podwyżek.

Czytaj także: Dolny Śląsk: Od razu rozpoznali u chorego świńską grypę

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto