Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lis regularnie odwiedza pracowników ochrony Zamku Książ

Paweł Gołębiowski
TOMASZ BOLT
Ochrona Zamku Książ ma zaprzyjaźnionego lisa. Zwierzę od dłuższego czasu „zagląda” do stróżówek ustawionych przy wjeździe na teren przed zamkiem. Między innymi wyjada karmę z misek przygotowanych dla kotów.

Ochrona Zamku Książ ma zaprzyjaźnionego lisa. Zwierzę od dłuższego czasu „zagląda” do stróżówek ustawionych przy wjeździe na teren przed zamkiem. Między innymi wyjada karmę z misek przygotowanych dla kotów.
– Zjawia się kiedy już się ściemni. Jak mamy zamknięte drzwi do drapie w nie i kopie – mówi śmiejąc się Ryszard Szmańda. Przyzwyczaili się już do obecności „rudzielca”, ale są ostrożni. – Nie staramy się podchodzić do niego zbyt blisko, żeby go na przykład pogłaskać. To jednak dzikie zwierzę – mówią. Dodają, że może to dziwne, ale to oni są bardziej ostrożni niż lis. On zupełnie się nie boi. Ochroniarze opowiadają, że zwierzak często zagląda do kubłów na śmieci na parkingu, kiedy odjadą już autokary z wycieczkami. Jak nie znajdzie resztek jedzenia to zwyczajnie się wkurza i robi bałagan. Przewraca kubły, wyrzuca z nich śmieci.
– Kiedyś postawiłem rower przed okienkiem tak, że widziałem kierownicę i część ramy. Nagle zobaczyłem, że rower się przesuwa. Myślałem, że ktoś go kradnie, wybiegłem, a to była sprawka naszego lisa. Skakał na rower żeby dać mi znać, że przyszedł i jest głodny – wspomina Jerzy Stochmiałek.
Lis z Książa, nie jest jedynym przykładem „zbliżania się” dzikich zwierząt do ludzi. Kilka lat temu na wybiegu obok leśniczówki w Boguszowie-Gorcach żyła sobie Lady, locha dzika. Trafiła tam w niezwykłych okolicznościach. Mieszkała bowiem w jednym z ogródków w dzielnicy Sobiecin, gdzie wychowywała się razem z psem właściciela działki. Kiedyś kundel wyprowadził ją na spacer, na targowisko w centrum miasta. Interweniowała straż miejska i Lady zawieziono do leśniczówki. Po czterech latach postanowiła się jednak usamodzielnić i uprowadzona przez dwa odyńce, uciekła do lasu. – Teraz nie ma u nas dzikich zwierząt. Ale wiele z nich żyje praktycznie w mieście – mówi Gabriel Grobelny, nadleśniczy Nadleśnictwa Wałbrzych. . Wyjaśnia, że dziki, które teraz można spotkać w Szczawnie-Zdroju czy Wałbrzychu to jakby miejska odmiana tego zwierzęcia. W mieście żyje bowiem już piętnaste pokolenie dzików.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto